KTO MOŻE ZOSTAĆ ALKOHOLIKIEM

Każdy kto pije alkohol, może stać się alkoholikiem. Ta ,,choroba” atakuje wszystkich bez wyjątku. Nie oszczędza ani biednych, ani bogatych,  ani młodych, ani starych. Najgorsze jest to, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy się uzależnił - w jaki dzień i o której godzinie. Ponieważ uzależnienie przychodzi z nienacka, bardzo podstępnie zawłada całym życiem. Jest podstępne,  przychodzi z wnętrza; rozrasta się jak guz, jak olbrzymia niewidzialna infekcja, która pożera ciało, dusze i umysł. Jego skutki są tak dalekosiężne, nie tylko może doprowadzić wiele osób do śmierci, ale  wyrządzić nieodwracalne krzywdy, tym, którzy mają kontakt z alkoholem.Potencjalny alkoholik ma uczucie spełnienia, całkowitej swobody i akceptacji prawie od samego początku picia. Wierzy, że kiedy pije, wszystko w jego życiu ,,układa się cudownie”. Wkrótce jego poczucie wyższości umysłowej zanika a pojawia się ogromna pustka emocjonalna.

 

Na swojej drodze spotkałam wielu alkoholików…  Był pan w średnim wieku,  któremu świetnie się powodziło, miał firmę dobrze prosperującą w Anglii. Kiedy przyszedł do mnie ze  skruchą prosił o pomoc, ,, Nie radzę sobie, sypie mi się cała rodzina, dom, firma”. Była szczupła pięćdziesięcio paroletnia kobieta o blond włosach, żona profesora, która mówiła ,,boję się, że stracę rozum, mój mąż jest profesorem i teraz kiedy już dzieci dorosły, mogłoby moje życie być całkiem ciekawe a stało się okropnie trudne. Dziennie pije około pół litra wódki. Chce pomocy” . Był młody dwudziesto paroletni chłopak, pasjonat hip hopu i kryminałów, który przez alkohol został samotnikiem i depresantem ,,nic już nie chce od życia, jestem do niczego..”. Był misjonarz z Syberii, który od czterech lat pił bimber przygotowywany specjalnie dla niego, ,,ściągnięty” niemal na siłę do Polski przez biskupa na leczenie. Był inny nieśmiały misjonarz, przebywający na misjach w  RPA, któremu alkohol ułatwiał kontakty z ludźmi ,,kiedy patrzyłem na ta biedę, nie dawałem rady. Zszedłem na samo dno, robiłem różne rzeczy pod wpływem alkoholu, których się teraz wstydzę”. Były nauczycielki, księża, sportowcy, aktorzy ale i zwykli ludzie bardzo zagubieni w sobie.  

,,Choroba alkoholowa” czai się wszędzie. Jest w szkołach, klubach i biurach. Często bywa ukrywana przez pędzące życie i ludzi, którzy w nie chcą zwolnić tempa. Alkohol jest tak podstępny, że nawet najbliżsi boją się zadawać pytania, bo nie są pewni. Sam alkoholik nie jest pewny i dlatego walczy, o każdy dzień i każdy wypity kieliszek z pasją. Nie ulega wątpliwości, że alkohol atakuje wszystkich. Przekrój społeczny z jakim na co dzień się spotykam jest zdumiewający. Jednego dnia spotykam bezdomnego, księgową, kierowcę tira i dyrektora. Nie jest prawdą, że mocni psychicznie ludzie mogą sobie ,,radzić” z alkoholem, albo , że przeciętni ulęgają uzależnieniu szybciej. To właśnie mózg zostaje sparaliżowany albo ulega zakłóceniom. To mózg wysyła polecenia, których alkohol jest autorem. Czcigodni ludzie jak i nizin społecznych są tak samo atakowani. Alkohol wyzwala w człowieku to co najgorsze i uderza w człowieka ze zdumiewającą regularnością. Fakt, że wpływa przede wszystkim na zachowanie, sprawia, że często bywa starannie ukrywany. Jest źródłem poczucia winy, wyrzutów sumienia i nienawiści do samego siebie.

Podsumowanie

Istotną rzeczą w leczeniu alkoholika jest uświadomienie mu, jak się zachowywał podczas picia.

 Ten ,,wmontowany zapominacz”  - ,,nie wiem co się stało…” –  skutecznie kamufluje, ale nie może usunąć cierpienia, lęku przed ,,co ja zrobiłem wczoraj” i poczucia winy.

Alkoholizm wywołany jest tym, co dał pijącemu na początku i tym co robi z nim obecnie. Dziedziczność czy wychowanie nie mają żadnego znaczenia, jeśli chodzi o sferę uczuć alkoholika. Pozostaje faktem, że ludzie ,,czują się lepiej” kiedy wypiją kilka kieliszków. Nie postępują lepiej ani nie myślą lepiej – po prostu oni ,,lepiej się czują”. Jest to zdumiewająco prawdziwe…  Im dłużej alkoholik jest trzeźwy, tym wcześniej zrozumie, że stał się alkoholikiem.